Kolekcjonerka wspomnień.

Wywiad z panią Barbarą.

Uczniowie: Wiemy, że kolekcjonuje Pani wspomnienia o rodzinie, o jej losach i historii.

Pani Barbara: Tak! Często nazywam siebie kolekcjonerką wspomnień, ponieważ stało się to od pewnego czasu moją pasję. Jak tylko mam możliwość wysłuchuję, zapisuję i gromadzę informacje o mojej rodzinie, na losy, których historia wywarła ogromny wpływ i która również odegrała pewną rolę historii Polski.

Uczniowie: Czy są to tylko Pani zapiski?

 Pani Barbara: Nie tylko, są to także fotografie, dokumenty, a nawet jakieś drobiazgi bilety, notatki …

Uczniowie: A skąd się wzięła taka pasja?

Pani Barbara: W dzieciństwie zawsze obracałam się wokół różnych wspomnień rodzinnych. Jeden z moich wujków walczył w Armii Andersa, walczył pod Monte Cassino, a po wojnie nie mógł wrócić do kraju ze względu na represje. Inny był członkiem AK i po wojnie spędził wiele lat w wiezieniu, jako więzień polityczny. Stracił tam zdrowie. Rodzina mojej babci miała wyrok zesłania na Syberię, w głąb ZSRR i cudem uniknęła wywózki. To rozbudzało moją ciekawość i chęć ocalenia pamięci o nich, o członkach mojej rodziny.

Uczniowie: Czy te informacje, historie rodzinne zachowuje Pani dla siebie czy też myśli Pani o ich upublicznieniu?

Pani Barbara: Tymczasem są one głównie w moich zbiorach, ale coraz częściej myślę o tym, aby je uporządkować i nadać im jakąś formę bardziej dostępną dla innych. Mówi się, że człowiek żyje tak długo jak długo żyje pamięć o nim. Chciałabym tę pamięć zachować. I nie chodzi tu tylko o to, że są to członkowie mojej rodziny. Są to przede wszystkim ludzie, którzy walczyli i cierpieli za naszą ojczyznę, za naszą wolność.

Uczniowie: Dziękujemy za rozmowę. Czy możemy upublicznić jakąś fotografię z Pani rodzinnej kolekcji?

Pani Barbara: Oczywiście, proszę bardzo. Może zaproponuję Wam tę spod Monte Cassino. Tu są widoczne maki, o których tak pięknie śpiewano w pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino zamiast rosy piły polską krew.” Jest na nim mój wujek Stanisław, który od czasów zakończenia wojny  po raz pierwszy przyjechał do Polski w roku 1995. Niestety jego rodzice już nie żyli. Moja babcia od chwili wojny nigdy nie zobaczyła syna. Była matką cierpiącą z powodu dramatycznych losów swoich synów.

O ona z rodziną jest na tej fotografii.

Uczniowie: Jeszcze raz serdecznie dziękujemy.

Galeria zdjęć: 
Back to Top