Bohaterowie Codzienności : Z dziejów znamienitego rodu Fitznerów
Przeglądając dokumenty , monografie, książki o Siemianowicach Śl. w Miejskiej Bibliotece Publicznej natrafiliśmy na materiały , które dotyczyły rezydencji siemianowickich właścicieli dóbr oraz dobroczyńców : Pałacu Donnersmarcków, Zameczku von Ribanbenów i Willi Fitznera. Ta ostatnia po remoncie jest wyjątkowo piękna .Podobnie fascynujące i ważne dla rozwoju naszego miasta są dzieje rodziny Fitznerów.
Przedstawiciel rodziny: Johann Wilhelm Fitzner , zmarły 27 lutego 1878, mistrz kowalski przybył z Brunszwiku do Gliwic na początku lat 30. XIX w. Kilka lat później przeniósł się do Laurahütte (obecnie Siemianowice Śląskie) by w 1836 r. założyć kuźnię na terenie Huty Laura należącej do Hugo I Henckel von Donnersmarcka, gdzie również zamieszkał. Syn Wilhelm Fitzner urodził się w 1833 roku w Gliwicach , zaś zmarł w 1905 roku w Laurahutte , obecnie Siemianowice Śl. .Niemiecki przemysłowiec w 1855 roku kuźnię zamienił w kotlarnię. W 1868 roku na terenie kolonii Hugo założył własną Fabrykę Nitów (NietenFabrik), a w 1869 na terenie kolonii Wanda Fabrykę Kotłów (KesselFabrik).
Wilhelm był osobą bardzo przedsiębiorczą, rozwijającą swój biznes na coraz większych obszarach, dbającą również o zabezpieczenie egzystencji swoich pracowników i ich rodzin. Do rozwoju przemysłu w Siemianowicach przyczynił się także jego brat Richard , urodzony w 1850 roku. W czasie wakacji i ferii Wilhelm wraz z bratem praktykował w fabrykach ojca. Staż trwał trzy lata i obejmował wszystkie wydziały i stanowiska – od robotnika po dyrektora. W latach 70. XIX przejął obie fabryki, po czym w 1874 przekazał Fabrykę Nitów młodszemu bratu Richardowi. W roku 1859 przy Hüttenstrasse wybudował dom. Pochowany jest na cmentarzu ewangelickim w Siemianowicach Śląskich.
Potomkowie Wilhelma rozwijali biznes powstałe na bazie Fabryki Kotłów Parowych Fitznera.
Perełką architektoniczną jaka pozostała w Siemianowicach po rodzinie jest zbudowana w stylu eklektycznym Willa Fitznera, aktualnie mieści się tutaj oddział Siemianowickiego Centrum Kultury .
Po wielu latach i przeobrażeniach ustrojowych do dziś funkcjonują w mieście Fabryka Elementów Złącznych ,kontynuująca produkcję Fabryki Śrub i Nitów oraz Wojskowe Zakłady Mechaniczne – aktualnie Spółka Rosomak S.A.
„Fitznerowie, dzisiaj już zapomniani, należeli kiedyś do najznamienitszych rodzin w mieście. Z początku nic nie zapowiadało takiej kariery, bo senior rodu Wilhelm Fitzner na Górny Śląsk przywędrował jako zwykły rzemieślnik, mistrz kowalski. Przyjechał w połowie XIX wieku, żeby przy hucie Donnersmarcków wybudować kuźnię parową. Szybko poszedł na swoje, a ogromnego majątku dorobił się na produkcji śrub, nitów i kotłów.
Wilhelm Fitzner senior doszedł do fortuny pracą własnych rąk, później jego synowie majątek pomnażali. Mieli do tego doskonałe przygotowanie, bo oprócz nauki w dobrych szkołach w czasie wakacji musieli odbywać praktyki w zakładach ojca. Tutaj od podszewki uczyli się tajników produkcji na każdym etapie - mówi Leszek Drabicki, historyk z siemianowickiego muzeum miejskiego.
Początkowo dom Fitznerów nie wyróżniał się niczym szczególnym. Piękniał w miarę kolejnych przebudów, aż na początku zeszłego wieku zyskał wygląd wystawnego pałacyku, który stoi do dziś. - Rezydencja powstała na kształt śródziemnomorskich willi, które nawiązują do antycznych wzorców - opowiada Małgorzata Derus, miejski konserwator zabytków.
Architektoniczna perełka przez ostatnie dziesięciolecia marniała. W czasie wojny fabrykę Fitznerów przejęło wojsko. W zakładzie Niemcy zaczęli naprawiać czołgi, a willa została rozparcelowana na mieszkania. Później budynek trafił pod zarząd huty Jedność , potem przejęło go miasto. Już wtedy konserwatorzy alarmowali, że jest w fatalnym stanie i trzeba go ratować.
Kompleksowy remont, który zleciło miasto trwał kilka lat . W tym czasie robotnicy wymienili przeciekający dach i osuszyli zawilgocone ściany. Przejrzała też wypiaskowana elewacja, którą ozdabiają nowe drewniane okna. Dzięki remontowi zachwycają też wnętrza. - Po usunięciu kolejnych warstw farb okazało się, że zwieńczenia kolumn są ze szlachetnego piaskowca, a ściany ozdabiają malowidła. Odrestaurowano też przepiękny kasetonowy sufit wykonany z dębowego drewna i świetliki .
To właśnie świetliki na suficie hallu i głównej sali są najcenniejszą pozostałością bogatego wystroju. Szkło ozdabiają malowidła przedstawiające 12 znaków zodiaku i 12 miesięcy. Malowidła zaprojektował wrocławski malarz Joseph Langner. Udało się jak najwierniej odtworzyć układ i wystrój pomieszczeń , a dzisiaj reprezentacyjne sale funkcjonują jako centrum kulturalne z niewielką salą koncertową. Tyle o Willi Fitznera – siedzibie rodu- obecnie miejscu , w którym odbywają się imprezy kulturalne , koncerty i okolicznościowe spotkania .
Poszukiwania śladów rodu zaprowadziły nas na Cmentarz Ewangelicki w Siemianowicach Śl., który został założony w 1888 roku . Przez jego środek prowadzi szeroka aleja, na której skrzyżowaniu z drugą aleją umieszczono na kamiennym cokole cynowy krzyż z nadnaturalnej wielkości figurą Chrystusa (również wykonaną z cyny), ufundowany przez braci Richarda i Wilhelma Fitznerów w 1890 roku . Pierwotnie cmentarz był podzielony na parcele . Dzięki temu ustalono miejsce pochówku Richarda Fitznera i prawdopodobnie pierwszej żony Emilie Koetz, gdyż jego grób pozbawiony jest jakichkolwiek napisów. Zachowała się jedynie betonowa opaska i mur biegnący po łuku, ujęty z obu stron słupkami o kwadratowym przekroju, nakrytymi 4-spadowymi daszkami. W murze niegdyś umieszczone były inskrypcje dotyczące pochowanych tam osób. Podobny grób, tylko okolony murem o kształcie półkolistym, otacza grób starszego brata - Wilhelma Fitznera, jego żony Anny i jego najstarszego syna Maxa- bohatera codzienności . Napisy wykonane w tynku zostały odtworzone po wojnie, kiedy to społeczeństwo gminy ewangelickiej wyremontowało ten grób.
Oryginalne napisy po II wojnie światowej pokryto tynkiem i spolszczono; czas i matka natura odkrywają oryginalne litery.
Aktualnie na grobach przemysłowców mieszkających w Siemianowicach Śl. trudno jest odczytać napisy informujące o pochowanych tam osobach. Zapytany przez nas porządkujący cmentarz : Czy ktoś odwiedza groby współzałożycieli cmentarza ?, odpowiedział ,że nikt się nimi nie interesuje. Zmurszały mur, zarośnięte groby ukrywają przed ludźmi prawdziwe dane o tych , których można określić mianem dobroczyńców miasta .Niestety , jeszcze tylko chwila i nikt nie będzie pamiętał już o rodzinie Fitznerów , a miejsca ich pochówku znikną na zawsze… Patrząc na zaniedbane groby ogarnął nas smutek i żal .
Istnieje tylko nadzieja , że grobami rodziny Fitznerów zainteresują się członkowie Towarzystwa Przyjaciół Siemianowic i Wydział Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Miasta .
Patryk, Patrycja, Robert.