Różaniec dla Dołbysza ( Dowbysza )...

W listopadzie 2018 roku Kamil Sławiński, wolontariusz programu Młodzi w Akcji kilkakrotnie opowiadał dzieciom i młodzieży prawdziwą historię o prawdziwych patriotach- Polakach z Dołbysza na Ukrainie. Gdy mówił, panowała taka cisza, jakiej nigdy dotąd nie było... Jego opowieść to lekcja patriotyzmu dla nas wszystkich.

Poniżej prezentuję oryginalny tekst Kamila, który mówił przez 5-6 minut.

 

Różaniec z Dołbysza

 

   "Dołbysz... Dołbysz... Dołbysz... Cóż to jest za twór? Co to? Gdzie to? Po co to? - zapytacie mili Państwo. Jest to miasteczko na Ukrainie leżące około 60 kilometrów od Żytomierza. Do czego zmierzam, zapytacie.. Tam kiedyś była Polska... ( chrząkanie ) Przepraszam najmocniej... Tam dalej jest Polska, ale w sercach mieszkańców... Jest to dzisiaj największe skupisko Polaków na Ukrainie, choć znalazło się poza granicami Polski w czasie rozbiorów i nigdy w granice Polski nie powróciło. W latach trzydziestych, podczas Wielkiej Czystki, mieszkańców tego regionu mordowano i zsyłano na Sybir tylko dlatego, że byli Polakami. Jeszcze tylko trochę historii Dołbysza. To miasteczko było dość dobrze prosperujące, ponieważ była tam fabryka filiżanek, ale- niestety-  ta fabryka upadła, a okoliczna ludność nie miała pracy. Jak wiadomo, gdy nie ma pracy, to nie ma pieniędzy... I stała się ta okolica biedna. W tym oto momencie, Drodzy Państwo zmierzam do sedna. Tą historię opowiedział mi znajomy wolontariusz, który przez kilka tygodni był na wolontariacie właśnie w Dołbyszu...

   Dla ludzi z Dołbysza zrobiliśmy zbiórkę głównie rzeczy spożywczych o długim terminie do spożycia, ale musiały być to przedmioty lekkie, aby można było je bez problemu tam zawieść. Polacy, oprócz żywności, dawali również książki polskich pisarzy, aby mogli trenować język polski... Powiecie, że Polacy zmuszają, aby czytali... Nie, oni sami tego chcą... Pani minister Edukacji i jej pracownicy również włączyli się w tę akcję... Ofiarowali... Różańce... Pomyślmy sobie... Dziwnie i ciężko byłoby dać komuś różaniec zamiast czekolady... ale idźmy dalej... Zajechaliśmy tam... Serdecznie nas powitano, a dziewczyny z Polski dogadały się z nimi w języku angielskim... Ludzie rozeszli się do domów, a my na następny dzień mieliśmy rozdawać prezenty najbardziej potrzebującym staruszkom. Z tamtejszym księdzem rozmawialiśmy do bardzo późnej godziny o tym, co się dzieje w miasteczku i całej jego historii. Następnego dnia wzięliśmy te prezenty i rozdawaliśmy po domach...

Ja miałem rozdawać, między innymi różańce... Jak mi było głupio jak weszliśmy do domu starszej kobiety, ona poczęstowała nas herbatą i ciastkami, a my mamy dla niej różaniec... No nic... powiedziałem i dałem jej ten różaniec... Ona usiadła na łóżku z różańcem w ręku, ucałowała go i siedziała tak chyba dziesięć minut. Po czym z jej starego oka wypłynęła łza. Wytarła ją... Przeżegnała się i zaczęła się modlić w języku polskim... Nie wiedziałem, co mam zrobić... więc modliłem się razem z nią... Gdy skończyliśmy, zapytałem, skąd zna język polski... Ona odparła, że poznała alfabet łaciński, ucząc się niemieckiego w szkole, a później czytała Pismo Święte w języku polskim i w ten sposób sama uczyła się polskiego. W tym momencie zabrakło mi słów... Kobieta mająca ponad 80 lat czytała książkę po polsku, tylko po to, by użyć ojczystego języka... Tylko tyle, że nie umiała mówić po polsku poza modlitwami. Po obdarowaniu potrzebujących osób ksiądz zaprowadził nas do kościoła. Był on naprawdę duży, biorąc pod uwagę, że miejscowość jest biedna, a to ona go „budowała”. Kościół jak kościół moim zdaniem, ale nie dawała mi spokoju w tym kościele jedna rzecz... Różaniec, który wisiał na ambonie... Był on zrobiony... - nie zgadniecie mili Państwo- był on zrobiony z naboi... Ksiądz wytłumaczył, że te naboje były przywiezione przez tutejszych wojów, którzy walczyli w Donbasie za WOLNOŚĆ.

Gdy wrócił do kraju... to był inny człowiek... Podsumował to jednym zdaniem... W Polsce jest patryiotyzm, ale tam jest większy.

W taki sposób "Młodzi w Akcji" uczą wszystkich, bez względu na wiek czy pozycję społeczną partiotyzmu.

Bogusława Grudzińsaka za zgodą autora.

 

 

Galeria zdjęć: 
Back to Top